C.D.N.
Nadal się całowaliśmy, a kiedy już przestaliśmy:
- Dzięki. - podziękowałam Mikołajowi. - Już mi lepiej.
- Nie jesteś na to wszystko zła? - zapytał z wystraszoną miną
- Nie no przestań. Adam może, a ja nie? Nienawidzę tego kolesia. - Może nie był to mój książę z bajki, ale te łzy, które myślałam, że są sztuczne były prawdziwe. Ruszyło mnie to trochę. Teraz na serio już nic do niego nie czuję.
- Dobra już spoko, chodź tu do mnie - przytulił mnie po raz kolejny. Czułam się świetnie w jego ramionach. To wszystko było takie prawdziwe iiiii... ...piękne.
- To może idziemy tańczyć? Znowu włączyli ten fajny kawałek - zaciągnęłam go do tańca i poszliśmy w tłum - W sumie nie jest tak źle jak myślałam
- No dokładnie - potwierdził chłopak
Następnie było już tylko lepiej. Impreza rozkręcała się jeszcze bardziej. Ludzi przybywało, nie wiem skąd, ale było ich coraz więcej i więcej. Impreza powoli dobiegała końca, chociaż wcale nie było tego po niej widać.
Nagle zauważyłam Adama z Nadią. Wkurzyłam się, podeszłam do nich i uderzyłam go z 'liścia'. Zasługiwał na to. Nie wiem co we mnie wstąpiło.
- Ale o co ci chodzi, kochanie? Przecież my tylko tańczyliśmy, chyba nie masz nic przeciwko?
- Nie mów tak do mnie już nigdy więcej! Zrywam z tobą! I nie kłam, bo widziałam jak się całowaliście! - Wskazałam na nich palcem. Nie byłam zła na Nadię, ale na tego wariata. Najpierw mówi, że pięknie wyglądam, mówi do mnie 'kochanie', a teraz się całuję z inną. Nie wiem dlaczego tak to wszystko przeżywam, jeśli i tak mi na nim nie zależało. Jestem wściekła na samą siebie. Uciekłam stamtąd. Wybiegłam na zewnątrz, usiadłam na murku i zaczęłam płakać. ZNOWU! Mikołaj wybiegł za mną. ZNOWU!
- Nie płacz. Nie jest ciebie wart! - Otarł moje łzy. Tym razem płakałam naprawdę. Nie wiem jak, nie wiem dlaczego, ale wiem, że to było naprawdę.
- Dzięki. Umiesz mnie pocieszyć. - wtuliłam się w jego ramiona. - Sytuacja powtórzyła się dzisiaj już drugi raz.
- I dobrze. Lubię na ciebie patrzeć. Lubię twoje piękne oczy i twój uśmiech. Lubię cię przytulać i całować cię. Ale nie lubię jak płaczesz przez takiego łajdaka jak on.
- Wiesz, nie był takim łajdakiem. Zależy mi na nim jak na przyjacielu. Nie wiem co ja gadam. Raz mówię coś innego a później coś jeszcze innego. - w tym czasie zauważyła nas Paula
- Oo patrz Ludmi, gołąbeczki sobie siedzą i się obściskują. Hahaha - zaczęły się z nas śmiać jak głupie. - Musimy to rozgadać!
- Nie! Przestańcie! - wykrzyczałam
- Odpuść im - powiedział stanowczo Mikołaj - Nie ma się co przejmować. - Powiedział, spojrzał się w moje oczy i uśmiechnął się do mnie.
- Naprawdę tak sądzisz?
- Jasne, nawet jak to rozpowiedzą, to stanie się coś strasznego?
- No w sumie to nie. Ale Adam.. On się dowie i już nie będziemy przyjaciółmi.. A to mój przyjaciel, nie mogę go stracić.
- Rozumiem Cię. Ale może wszystko zrozumie, może będziemy mogli być razem, a on i Nadia będę ze sobą, może tak będzie lepiej.. Co ja gadam, nic nie mów, ty przecież nie masz najmniejszej ochoty ze mną być, a ja głupi daję sobie nadzieję - Przytulił mnie mocno i poszedł w stronę lokalu.
- Nie!!! Czekaj!!! - na to hasło odwrócił się
- Coś się stało?
- Tak! Nie odchodź! Potrzebuję kogoś! Nie dam rady sama... - zaczęłam płakać ze smutku, że wszyscy przyjaciele się ode mnie odwrócili, mój świat legł w gruzach. Mikołaj podszedł do mnie, przytulił mnie kolejny raz i powiedział:
- Nigdy cię nie opuszczę. Powiedz tylko słowo, a będę przy tobie, jeżeli tego właśnie chcesz.
- Tak, zostań tutaj ze mną. Albo nie, chcę już wrócić do domu.
- Odprowadzę Cię
- Dziękuję Ci. Robisz wszystko, by było mi lepiej. Jak Ci się mogę odwdzięczyć?
- Po prostu bądź szczęśliwa, wtedy i ja będę szczęśliwy. Zrozum to, jesteś dla mnie wszystkim, zrobię wszystko by cię obronić, zrobię to co ty.
- A gdybym wskoczyła w ogień?
- Nie zrobiłabyś tego, ale w takim wypadku, ja też bym wskoczył! Ala! Ja Cię kocham! Nie pozwolę, żeby Ci się coś stało! Nigdy!
- Chyba za dużo tych wykrzykników - uśmiechnęłam się.
- Może masz rację. A teraz już chodźmy - zgodziłam się.
Szliśmy ciemną ulicą. Było coś około trzeciej w nocy. Spojrzałam na telefon, a na nim pięć nieodebranych połączeń od... mamy. Zadzwoniłam do niej i powiedziałam, że już wracam do domu. Najwyraźniej jeszcze nie śpi, tylko cały czas czeka za mną. W końcu doszliśmy do mojego domu.
- To co, widzimy się jutro w studiu? - zapytał Mikołaj
- Pewnie, że tak. - Dałam mu całusa i poszłam do domu.
- No nareszcie jesteś! Gdzie ty byłaś córeczko? -zapytała z niepokojem mama
- No jak to gdzie na imprezie
- No, ale tak długo?
- Jak to długo, impreza się jeszcze nie skończyła, wyszłam razem z Mikołajem wcześniej. Mamo, muszę Ci coś powiedzieć.
- Ojej, czy coś się stało
- W sumie to tak. Adam całował się dziś z Nadią, bardzo mnie to zasmuciło, choć tak naprawdę nie chciałam już z nim być. No i zerwałam z nim.
- O skarbie, przykro mi. - mama przytuliła mnie.
- Usiadłam wtedy i zaczęłam płakać. A Mikołaj podszedł do mnie i mnie pocieszał, a później mnie pocałował. Mamo, nigdy się tak nie czułam, to było naprawdę piękne.
- Oj córciu, wiesz jesteś już pełnoletnia i to ty decydujesz o swoim życiu.
- Tak wiem mamo, ale ja nie wiem co robić. Jestem rozdarta.
- Alina, przecież Adama znasz dopiero od jakichś dwóch lat, a z Mikołajem robiłaś babki w piaskownicy. Czy nie znasz takiego powiedzenia: "Stara miłość nie rdzewieje" ?
- Oczywiście, że znam, ale sama mówisz, że od podstawówki nie przetrwasz do ślubu.
- No tak, bo taka prawda. Jednakże znam kilka związków, które przetrwały od podstawówki i są już po ślubie.
Rozmowa z mamą bardzo mi pomogła. Byłam bardzo zmęczona i szybko zasnęłam.
__________________________________________________________________
Ojj przepraszam, że rozdział dodany jest dopiero po pół roku, ale naprawdę nie miałam weny oraz czasu. Lenistwo mnie odciągało, ale w końcu jest! Połowę rozdziału już miałam dawno, jednak nigdy mi się nie chciało go dokończyć. Dzisiaj poszło mi to dość szybko, po prostu dostałam weny! Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się prędzej.
"Written In The Stars"
wtorek, 18 lutego 2014
piątek, 16 sierpnia 2013
Rozdział 4
- No to co idziemy na tą imprezę?
- Jasne, że tak!!
Dopóki nie przyszła Paula było całkiem dobrze na imprezie
- No zobacz Ludmi, nawet te ofiary przyszły - powiedziała to przy nas specjalnie głośno Paula i spojrzała się na nas jak byśmy byli zepsutym żarciem.
Poza tym co odstawiła Paula imprezka się rozkręcała na maksa! Była to basen party więc musieliśmy mieć stroje. Ale ogółem było naprawdę świetnie. Była taka jedna muza, która spodobała mi się najbardziej.
Wyrwałyśmy chłopaków do tańca. A później się zamieniliśmy i ja tańczyłam z Mikim a Nadia z Adamem. Doszło do tego, że Nadia całowała się z Adamem! Moim chłopakiem! Tak naprawdę nie obchodziło mnie to ani trochę, bo nie chciałam z nim chodzić, ale musiałam udawać smutną i tak się stało, że udało mi się rozpłakać. Mikołaj to zobaczył i podszedł do mnie.
- Co się stało? Dlaczego płaczesz? - zapytał
- Co? A to nie nic się nie stało.
- Tak jasne, powiedz mi prawdę. Możesz mi zaufać
- Nadia i Adam się całowali! - poleciały mi 'sztuczne' łzy z oczu
- O tak mi przykro - Powiedział to i mnie przytulił.
C.D.N.
- Jasne, że tak!!
Dopóki nie przyszła Paula było całkiem dobrze na imprezie
- No zobacz Ludmi, nawet te ofiary przyszły - powiedziała to przy nas specjalnie głośno Paula i spojrzała się na nas jak byśmy byli zepsutym żarciem.
Poza tym co odstawiła Paula imprezka się rozkręcała na maksa! Była to basen party więc musieliśmy mieć stroje. Ale ogółem było naprawdę świetnie. Była taka jedna muza, która spodobała mi się najbardziej.
- Co się stało? Dlaczego płaczesz? - zapytał
- Co? A to nie nic się nie stało.
- Tak jasne, powiedz mi prawdę. Możesz mi zaufać
- Nadia i Adam się całowali! - poleciały mi 'sztuczne' łzy z oczu
- O tak mi przykro - Powiedział to i mnie przytulił.
- Dziękuję ci. Tego było mi trzeba - odparłam
- Nie ma za co. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. I, że lubię cię nie tylko jako przyjaciółkę - W tym momencie musnął moje usta, a ja poczułam się cudownie. Właśnie takiego chłopaka było mi trzeba.
- Przepraszam cię za to - odezwał się Mikołaj
- Nie no co ty, nic się nie stało - uśmiechnęłam się do niego
- No to super. Chciałbym ci coś powiedzieć
- Jasne
- Podobasz mi się odkąd zaczęłaś chodzić do studio, to znaczy od zawsze. I ten pocałunek nie był dla mnie czymś zwykłym, wręcz przeciwnie.
- Wiesz też miałam takie uczucie. - Chłopak poprawił swój gest jeszcze raz, ale tym razem dłużej i namiętniej.
środa, 3 lipca 2013
Rozdział 3
Wstałam. Obudziła mnie Nadia, ponieważ byłam u niej na noc. Wzięłam rzeczy i poszłam się ubrać.
- No to ja się się ubrać.
- Okey, pójdę zrobić śniadanie
- Spoko
- Mogą być tosty z nutellą, a do tego sok pomarańczowy?
- Jasne, że tak, kocham nutellę - pochwaliłam się i uśmiechnęłam jak małe dziecko
Poszłam się ubrać i zeszłam na dół do Nadii.
- Śniadanie już gotowe, chodź - powiedziała Nadia
- Okey, już idę - odpowiedziałam
- Dziś ta impreza u Pauli, o matko jak mi się nie chce tam iść
- No dokładnie, ej do której dzisiaj mamy zajęcia?
- Dziś są do 12.00.
- No to super
- A czemu?
- Bo musimy w końcu kiedyś próbę zrobić, co nie?
- No też fakt, to o której i gdzie?
- Od 13 do 15 na placu przy dębach, dobra wiesz teraz ja jestem u ciebie, ale po zajęciach przychodzisz do mnie.
- Okey. A teraz chodź bo się spóźnimy do szkoły
- Już lecę - i wyszłyśmy
- Ale dzisiaj jest ładna pogoda.
- No - potwierdziłam
Szłyśmy przez park, bo i tak miałyśmy jeszcze dużo czasu. Po piętnastu minutach byłyśmy na miejscu. W szkole też trochę na przerwach popracowaliśmy nad projektem. Można było powiedzieć, że był już skończony tylko go dopracowywaliśmy.
- Wygramy to. - powiedział Adam
- No a jak - odpowiedziałam - Z taką muzą, z taką choreografią, z takim tekstem i z taką kapelą jak wy na pewno
- I z taką wokalistką jak ty - powiedziała Nadia
- Przestańcie, wszystko dobrze mi wychodzi, ale śpiew akurat najgorzej
- Tobie kochanie, nic nie wychodzi najgorzej - skomplementował mnie Adam
- Taaa jasne, bo wam uwierzę zaraz - podrwiłam sobie z nich - A dobra skończmy już ten temat, chłopaki - dzisiaj o 13 na placu przy dębach jest próba przyjdźcie
- Jasne - odpowiedzieli równo
***
- Dobra chodź Nadia - powiedziałam do przyjaciółki i weszłyśmy do mojego domu - Mam taki plan, coś teraz porobimy, a potem pójdziemy na próbę. Następnie pójdziemy do twojego domu, po twoją sukienkę, a potem przyjdziemy znów do mojego i razem się ubierzemy i będziemy szaleć - zaproponowałam
- Wiesz, to bardzo dobry plan, tylko Miki wie, że będę u siebie w domu
- Ty się nie przejmuj, będzie na próbie to mu powiemy.
- A no tak - uśmiechnęła się do mnie - ty to masz łeb - pochwaliła mnie
***
- No to jak, zaczynamy? - zapytałam
- Pewnie - wszyscy odpowiedzieli
Prowadziłam ich, to znaczy tańczyłam (ponieważ jestem taką jakby liderką naszego 'zespołu') a oni powtarzali po mnie. Szykowaliśmy się do występu, ale bardzo dobrze nam szło, prawie mieliśmy już całą choreografię.
***
- No to ubieramy się - powiedziałam do Nadii
- No okey.
- Ty pierwsza - wskazałam na nią
- No dobra, ale dlaczego ja - powiedziała 'zawiedziona' i poszła się przebrać - No i jak podoba się? (te czarne buty)
- Wyglądasz ślicznie - odpowiedziałam
- Dzięki, twoja kolej
- Okey, okey. Już lecę ! Haha - Wyszłam po kilku minutach - No i jak?
- Przecudnie - Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi
- To pewnie chłopcy. Mamo otwórz im!!! - wykrzyczałam do mamy. Po chwili chłopaki byli już na górze i zapukali do drzwi. - Czekajcie, wyjdziemy do was!
- Okey - odpowiedzieli chłopcy.
- Uwaga, jeden, dwa, trzy... - odliczałam do pięciu - cztery i pięć! - na słowo pięć otworzyłyśmy drzwi
- O ja pierdziu - Aż zatkało Adama - Cudnie, moja kochana
- Dzięki wielkie
- Ty też wyglądasz super Nadia - Miki zwrócił się do Nadii
- Dzięki - Uśmiechnęła się
- No to ja się się ubrać.
- Okey, pójdę zrobić śniadanie
- Spoko
- Mogą być tosty z nutellą, a do tego sok pomarańczowy?
- Jasne, że tak, kocham nutellę - pochwaliłam się i uśmiechnęłam jak małe dziecko
Poszłam się ubrać i zeszłam na dół do Nadii.
- Śniadanie już gotowe, chodź - powiedziała Nadia
- Okey, już idę - odpowiedziałam
- Dziś ta impreza u Pauli, o matko jak mi się nie chce tam iść
- No dokładnie, ej do której dzisiaj mamy zajęcia?
- Dziś są do 12.00.
- No to super
- A czemu?
- Bo musimy w końcu kiedyś próbę zrobić, co nie?
- No też fakt, to o której i gdzie?
- Od 13 do 15 na placu przy dębach, dobra wiesz teraz ja jestem u ciebie, ale po zajęciach przychodzisz do mnie.
- Okey. A teraz chodź bo się spóźnimy do szkoły
- Już lecę - i wyszłyśmy
- Ale dzisiaj jest ładna pogoda.
- No - potwierdziłam
Szłyśmy przez park, bo i tak miałyśmy jeszcze dużo czasu. Po piętnastu minutach byłyśmy na miejscu. W szkole też trochę na przerwach popracowaliśmy nad projektem. Można było powiedzieć, że był już skończony tylko go dopracowywaliśmy.
- Wygramy to. - powiedział Adam
- No a jak - odpowiedziałam - Z taką muzą, z taką choreografią, z takim tekstem i z taką kapelą jak wy na pewno
- I z taką wokalistką jak ty - powiedziała Nadia
- Przestańcie, wszystko dobrze mi wychodzi, ale śpiew akurat najgorzej
- Tobie kochanie, nic nie wychodzi najgorzej - skomplementował mnie Adam
- Taaa jasne, bo wam uwierzę zaraz - podrwiłam sobie z nich - A dobra skończmy już ten temat, chłopaki - dzisiaj o 13 na placu przy dębach jest próba przyjdźcie
- Jasne - odpowiedzieli równo
***
- Dobra chodź Nadia - powiedziałam do przyjaciółki i weszłyśmy do mojego domu - Mam taki plan, coś teraz porobimy, a potem pójdziemy na próbę. Następnie pójdziemy do twojego domu, po twoją sukienkę, a potem przyjdziemy znów do mojego i razem się ubierzemy i będziemy szaleć - zaproponowałam
- Wiesz, to bardzo dobry plan, tylko Miki wie, że będę u siebie w domu
- Ty się nie przejmuj, będzie na próbie to mu powiemy.
- A no tak - uśmiechnęła się do mnie - ty to masz łeb - pochwaliła mnie
***
- No to jak, zaczynamy? - zapytałam
- Pewnie - wszyscy odpowiedzieli
Prowadziłam ich, to znaczy tańczyłam (ponieważ jestem taką jakby liderką naszego 'zespołu') a oni powtarzali po mnie. Szykowaliśmy się do występu, ale bardzo dobrze nam szło, prawie mieliśmy już całą choreografię.
***
- No to ubieramy się - powiedziałam do Nadii
- No okey.
- Ty pierwsza - wskazałam na nią
- No dobra, ale dlaczego ja - powiedziała 'zawiedziona' i poszła się przebrać - No i jak podoba się? (te czarne buty)
- Wyglądasz ślicznie - odpowiedziałam
- Dzięki, twoja kolej
- Okey, okey. Już lecę ! Haha - Wyszłam po kilku minutach - No i jak?
- Przecudnie - Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi
- To pewnie chłopcy. Mamo otwórz im!!! - wykrzyczałam do mamy. Po chwili chłopaki byli już na górze i zapukali do drzwi. - Czekajcie, wyjdziemy do was!
- Okey - odpowiedzieli chłopcy.
- Uwaga, jeden, dwa, trzy... - odliczałam do pięciu - cztery i pięć! - na słowo pięć otworzyłyśmy drzwi
- O ja pierdziu - Aż zatkało Adama - Cudnie, moja kochana
- Dzięki wielkie
- Ty też wyglądasz super Nadia - Miki zwrócił się do Nadii
- Dzięki - Uśmiechnęła się
wtorek, 2 kwietnia 2013
Rozdział 2
Wstałam rano i tak jak na co dzień zeszłam na dół itd. Ubrałam się w to (+ ocieplacze [ będę ich używać do każdego stroju tego stylu]) Poszłam do szkoły.
- No i jak tam po występie? - spytałam Nadie.
- Całkiem nieźle. - odpowiedziała
- Siemka dziewczyny! - krzyknął Adam
- Siema! - powiedział Miki
- Hejka! I jak tam po występie?
- Świetnie.
- A tak słuchaj Ala, nie wiem czy wiesz, ale jutro Paula robi impreze i zaprasza wszystkich. - powiedziała z niechceniem Nadia
- A więc, trzeba iść przymusowo?
- No tak jakby. To ma podwyższyć jej reputacje. - tutaj mówiła przedrzźniając ją.
- No nic, to trzeba przyjść.
- Tylko wiesz, jest mały problem, jak dla ciebie to nie ma, ale na przykład dla mnie to problem. Na tą impreze trzeba przyjść z chłopakiem...
- No to Ala idzie ze mną. Prawda??
- No, wiesz jesteśmy w końcu parą.
- No to jesteśmy umówieni. A tak, Nadia a o której to?
- Coś wspominała, że o 18.00.
- Ok, no to przed szóstą u ciebie.
- Nadia a ty z kim idziesz?
- No własnie to jest problem.
- Wiesz, jak chcesz to możesz iść ze mną - zadeklarował się Miki
- Na serio? A nie będzie to problem?
- Nie skąd, będę przed szóstą. Dobra chodźcie zajęcia się zaczynają.
Teraz mielismy zajęcia taneczne. Później śpiewaliśmy. Następnie gralismy na instrumentach, a potem znów taniec. Artur sie pytał czy coś zaczęlismy z naszego projektu. Odpowiedzielismy, że zaczniemy dzisiaj no bo kiedy niby mieliśmy to zrobić. Po zajęciach poszlismy do kawiarenki. Tam popracowaliśmy nad projektem. Mielismy już te słowa od wczoraj, a muzykę wymyśleliśmy teraz.
- No to ja lecę! - pożegnałam sie
- Czekaj Ala!
- Tak Nadia?
- Wybierzesz sie dzisiaj na zakupy po suknie na tą impre?
- Jasne, to wpadnij po mnie, ok?
- Pewnie.
- No to do zobaczenia!
- Pa!
Przyszłam do domu zjadłam obiad i poszłam do pokoju. Wzięłam laptopa i weszłam na facebooka. Posprawdzałam trochę i weszłam jeszcze na twittera. Wzięłam słuchawki i włączyłam muze. Kocham słuchać muzyki. Muzyka to całe moje życie. Chociaż podziwiam ludzi co umieją świetnie śpiewać, bo jakoś mi to nie wychodzi, a Nadia i chłopaki jeszcze się upieraja, że śpiewam najlepiej. Nie wiem chyba im się w głowach trochę pomieszało. No nic, przyszła już Nadia więc lepiej wezmę torbę i zejdę.
- No i jak, gotowa na zakupy?
- Jasne, wiesz mogę kupić nawet brzydką sukienkę, do niej nie trzeba się odstawiać.
- Wiesz, jakoś nie chce mi się na to iść. Ale znów oskarży mnie o rzecz której nie zrobiłam. Ja tam wolę nie ryzykować.
- Wiesz ja też. No to jak idziemy?
- Jasne.
Było dużo sukienek, które mi się poobały jednak jak przymierzyłam było tylko takie coś.
- Nie, ja tego nie założe, to jest za krótkie, ty chcesz żeby mi tyłek było widać?
- Nie przesadzaj Ala, przecież na co dzień chodzisz w krótkich spodenkach, krótszych od tej sukienki.
- Ale spodenki są zszyte, a sukienka nie. Nie ma mowy, ja sie w to nie ubiorę.
- Lepiej to załóż, mówię ci, wyglądasz w niej świetnie.
- No, ok, ale którą wybrać? Tą, czy tą?
- Wiesz, a może ja wezmę jedną, a ty drugą?
- No ok tylko kto weźmie którą?
- To ja wezmę tą, a ty tą bo na mnie jakoś nie lezy za to na tobie świetnie.
- Ok.
Zapłaciłyśmy i poszłysmy do domu. Nadia zaproponowała, że mam przyjść do niej na noc. Zgodziłam się.
- Wiesz, to całkiem nie zły pomysł, no to chodź wezme ciuchy na jutro i wszystko co mi potrzebne. A tak w ogóle, to powiedz, podoba ci się Miki?
- Wiesz...
- Tylko mów prawde
- No Miki tak za bardzo nie.
- Wiesz, ja jakoś nie wiem czy Adam jest w moim typie. No ale co mam zrobić tak poprostu go rzucić? To bedzie dziwne i boję się, że stracę moją przyjaźń z nim...
- Serio!! Znaczy serio???
- Czekaj, czy ty aby nie zakochałaś sie w Adamie?
- Yyyyy...
- Ok, powiedz mi
- No dobra ok, podoba mi się
- Przyznaj się, zabujałaś sie w nim.
- Ohhh, no dobra tak, wcześniej nie chciałam ci tego mówić
- Dobra ok, nie gniewam się na ciebie. A teraz chodźmy po moje rzeczy.
Wzięłysmy to co potrzebne i poszłyśmy do Nadii.
- No i jak tam po występie? - spytałam Nadie.
- Całkiem nieźle. - odpowiedziała
- Siemka dziewczyny! - krzyknął Adam
- Siema! - powiedział Miki
- Hejka! I jak tam po występie?
- Świetnie.
- A tak słuchaj Ala, nie wiem czy wiesz, ale jutro Paula robi impreze i zaprasza wszystkich. - powiedziała z niechceniem Nadia
- A więc, trzeba iść przymusowo?
- No tak jakby. To ma podwyższyć jej reputacje. - tutaj mówiła przedrzźniając ją.
- No nic, to trzeba przyjść.
- Tylko wiesz, jest mały problem, jak dla ciebie to nie ma, ale na przykład dla mnie to problem. Na tą impreze trzeba przyjść z chłopakiem...
- No to Ala idzie ze mną. Prawda??
- No, wiesz jesteśmy w końcu parą.
- No to jesteśmy umówieni. A tak, Nadia a o której to?
- Coś wspominała, że o 18.00.
- Ok, no to przed szóstą u ciebie.
- Nadia a ty z kim idziesz?
- No własnie to jest problem.
- Wiesz, jak chcesz to możesz iść ze mną - zadeklarował się Miki
- Na serio? A nie będzie to problem?
- Nie skąd, będę przed szóstą. Dobra chodźcie zajęcia się zaczynają.
Teraz mielismy zajęcia taneczne. Później śpiewaliśmy. Następnie gralismy na instrumentach, a potem znów taniec. Artur sie pytał czy coś zaczęlismy z naszego projektu. Odpowiedzielismy, że zaczniemy dzisiaj no bo kiedy niby mieliśmy to zrobić. Po zajęciach poszlismy do kawiarenki. Tam popracowaliśmy nad projektem. Mielismy już te słowa od wczoraj, a muzykę wymyśleliśmy teraz.
- No to ja lecę! - pożegnałam sie
- Czekaj Ala!
- Tak Nadia?
- Wybierzesz sie dzisiaj na zakupy po suknie na tą impre?
- Jasne, to wpadnij po mnie, ok?
- Pewnie.
- No to do zobaczenia!
- Pa!
Przyszłam do domu zjadłam obiad i poszłam do pokoju. Wzięłam laptopa i weszłam na facebooka. Posprawdzałam trochę i weszłam jeszcze na twittera. Wzięłam słuchawki i włączyłam muze. Kocham słuchać muzyki. Muzyka to całe moje życie. Chociaż podziwiam ludzi co umieją świetnie śpiewać, bo jakoś mi to nie wychodzi, a Nadia i chłopaki jeszcze się upieraja, że śpiewam najlepiej. Nie wiem chyba im się w głowach trochę pomieszało. No nic, przyszła już Nadia więc lepiej wezmę torbę i zejdę.
- No i jak, gotowa na zakupy?
- Jasne, wiesz mogę kupić nawet brzydką sukienkę, do niej nie trzeba się odstawiać.
- Wiesz, jakoś nie chce mi się na to iść. Ale znów oskarży mnie o rzecz której nie zrobiłam. Ja tam wolę nie ryzykować.
- Wiesz ja też. No to jak idziemy?
- Jasne.
Było dużo sukienek, które mi się poobały jednak jak przymierzyłam było tylko takie coś.
- Nie, ja tego nie założe, to jest za krótkie, ty chcesz żeby mi tyłek było widać?
- Nie przesadzaj Ala, przecież na co dzień chodzisz w krótkich spodenkach, krótszych od tej sukienki.
- Ale spodenki są zszyte, a sukienka nie. Nie ma mowy, ja sie w to nie ubiorę.
- Lepiej to załóż, mówię ci, wyglądasz w niej świetnie.
- No, ok, ale którą wybrać? Tą, czy tą?
- Wiesz, a może ja wezmę jedną, a ty drugą?
- No ok tylko kto weźmie którą?
- To ja wezmę tą, a ty tą bo na mnie jakoś nie lezy za to na tobie świetnie.
- Ok.
Zapłaciłyśmy i poszłysmy do domu. Nadia zaproponowała, że mam przyjść do niej na noc. Zgodziłam się.
- Wiesz, to całkiem nie zły pomysł, no to chodź wezme ciuchy na jutro i wszystko co mi potrzebne. A tak w ogóle, to powiedz, podoba ci się Miki?
- Wiesz...
- Tylko mów prawde
- No Miki tak za bardzo nie.
- Wiesz, ja jakoś nie wiem czy Adam jest w moim typie. No ale co mam zrobić tak poprostu go rzucić? To bedzie dziwne i boję się, że stracę moją przyjaźń z nim...
- Serio!! Znaczy serio???
- Czekaj, czy ty aby nie zakochałaś sie w Adamie?
- Yyyyy...
- Ok, powiedz mi
- No dobra ok, podoba mi się
- Przyznaj się, zabujałaś sie w nim.
- Ohhh, no dobra tak, wcześniej nie chciałam ci tego mówić
- Dobra ok, nie gniewam się na ciebie. A teraz chodźmy po moje rzeczy.
Wzięłysmy to co potrzebne i poszłyśmy do Nadii.
poniedziałek, 25 marca 2013
Rozdział 1
Wstałam o 8.00. Zajęcia rozpoczynają się o 10.00, a do szkoły mam bardzo blisko. Niestety. Zeszłam z piętra na dół i skierowałam się do kuchni. Zjadłam kanapki, wypiłam herbatę, a później poszłam znów do swojego pokoju po ciuchy. Otworzyłam swoją "garderobę" i coś wyszperałam ( + ocieplacze do ozdoby [te przed ostatnie] ). Poszłam więc do łazienki się ogarnąć i ubrać. No właśnie zapomniałam jeszcze powiedzieć, że chodzę do szkoły muzycznej. Wspominałam o tańcu, ale akurat nie o tym. Tak więc w tej szkole mamy zajęcia ze śpiewu i z tańca (taniec wychodzi mi znacznie lepiej). Ale wróćmy do "mojego" dnia. Jest bardzo ciepła wiosna, prawie tak jak lato, a to jest koniec kwietnia. Wzięłam jeszcze potrzebne rzeczy i wyszłam. Z mojego domu do szkoły jest tak z pięć - dziesięć minut drogi. Nareszcie, dotarłam.
- Ala! - zawołała Nadia - Nareszcie jesteś, słuchaj dzisiaj jest nasz wielki dzień, pamiętasz!? - "krzyczała" z uśmiechem na twarzy
- Ok Nadia. - to powiedziałam spokojnie - Wiem, wiem pamiętam, dziś nasz wielki występ w galerii - zaczęłam krzyczeć ze szczęścia. - Cześć chłopaki.
- Siemka, dziewczyny dzisiaj występ, co nie? - powiedział Adam i objął mnie ręką na barkach.
- Siemka - powiedział Miki
- A tobie co Miki? - spytałam - Denerwujesz się przed występem? Nie martw się, w ogóle się nie pomylisz
- Tak sądzisz? Dzięki
- Spoko, nie ma za co. Przecież jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele powinni sobie pomagać i się wspierać.
Poszliśmy na zajęcia ze śpiewu. Artur - nasz nauczyciel śpiewu, zadał nam pracę domową, którą będziemy prezentować za tydzień. Musimy zrobić piosenkę, do tego choreografię i kostiumy. Artur rozdzielił nas na grupy. My byliśmy wszyscy razem (Ja, Nadia, Adam i Miki). Zdecydowaliśmy, to znaczy oni zdecydowali, że ja będę na wokalu, Nadia zajmie się klawiszami, Miki gitarą, a Adam perkusją. Tak się złożyło, że jeden kawałek miałam "na zbyciu". A więc mieliśmy już słowa, brakowało myzyki, kostiumów i choreografii. Jednak postanowiliśmy, że przed dzisiejszym występem nie będziemy niczego szykować. Po tych zajęciach mieliśmy taniec - to co kochamy najbardziej. Następnie był już dom, tylko, że my nigdy po zajęciach nie chodzimy do domu, tylko do kawiarenki. Zamawiamy sobie shaka i gawędzimy. Dzisiaj za długo to nie trwało przez występ. Poszłam do domu. Przebrałam sie w to co należy i poszłam na telewizję. Po jej oglądnięciu, wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i wyszłam z domu. Kierowałam sie do galerii. Tam miał odbyć sie nasz występ. Przyszli wszyscy i było wszystko co było potrzebne. Zatańczyliśmy. Ludziom się spodobało. Zebraliśmy około trzystu złotych tylko po pierwszym tańcu. Po drugim trochę mniej bo coś około dwustu - to i tak razem około pięćset złotych. Ten dzień był fantastyczny. I tak jak mówiłam Mikołajowi w ogóle nie pomyliły siekroki, ale Adamowi, trochę mu się pomieszało. Po występie poszliśmy na pizzę. Wcinaliśmy, a potem poszliśmy do mnie na noc kinową. W moim domu mamy salę kinową, ale ja częściej korzystam z telewizora. Poszliśmy więć oglądać filmy i tak nam zleciał czas.
- Ala! - zawołała Nadia - Nareszcie jesteś, słuchaj dzisiaj jest nasz wielki dzień, pamiętasz!? - "krzyczała" z uśmiechem na twarzy
- Ok Nadia. - to powiedziałam spokojnie - Wiem, wiem pamiętam, dziś nasz wielki występ w galerii - zaczęłam krzyczeć ze szczęścia. - Cześć chłopaki.
- Siemka, dziewczyny dzisiaj występ, co nie? - powiedział Adam i objął mnie ręką na barkach.
- Siemka - powiedział Miki
- A tobie co Miki? - spytałam - Denerwujesz się przed występem? Nie martw się, w ogóle się nie pomylisz
- Tak sądzisz? Dzięki
- Spoko, nie ma za co. Przecież jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele powinni sobie pomagać i się wspierać.
Poszliśmy na zajęcia ze śpiewu. Artur - nasz nauczyciel śpiewu, zadał nam pracę domową, którą będziemy prezentować za tydzień. Musimy zrobić piosenkę, do tego choreografię i kostiumy. Artur rozdzielił nas na grupy. My byliśmy wszyscy razem (Ja, Nadia, Adam i Miki). Zdecydowaliśmy, to znaczy oni zdecydowali, że ja będę na wokalu, Nadia zajmie się klawiszami, Miki gitarą, a Adam perkusją. Tak się złożyło, że jeden kawałek miałam "na zbyciu". A więc mieliśmy już słowa, brakowało myzyki, kostiumów i choreografii. Jednak postanowiliśmy, że przed dzisiejszym występem nie będziemy niczego szykować. Po tych zajęciach mieliśmy taniec - to co kochamy najbardziej. Następnie był już dom, tylko, że my nigdy po zajęciach nie chodzimy do domu, tylko do kawiarenki. Zamawiamy sobie shaka i gawędzimy. Dzisiaj za długo to nie trwało przez występ. Poszłam do domu. Przebrałam sie w to co należy i poszłam na telewizję. Po jej oglądnięciu, wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i wyszłam z domu. Kierowałam sie do galerii. Tam miał odbyć sie nasz występ. Przyszli wszyscy i było wszystko co było potrzebne. Zatańczyliśmy. Ludziom się spodobało. Zebraliśmy około trzystu złotych tylko po pierwszym tańcu. Po drugim trochę mniej bo coś około dwustu - to i tak razem około pięćset złotych. Ten dzień był fantastyczny. I tak jak mówiłam Mikołajowi w ogóle nie pomyliły siekroki, ale Adamowi, trochę mu się pomieszało. Po występie poszliśmy na pizzę. Wcinaliśmy, a potem poszliśmy do mnie na noc kinową. W moim domu mamy salę kinową, ale ja częściej korzystam z telewizora. Poszliśmy więć oglądać filmy i tak nam zleciał czas.
środa, 20 marca 2013
Prolog
Subskrybuj:
Posty (Atom)