wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 5

C.D.N.

Nadal się całowaliśmy, a kiedy już przestaliśmy: 
- Dzięki. - podziękowałam Mikołajowi. - Już mi lepiej.
- Nie jesteś na to wszystko zła? - zapytał z wystraszoną miną
- Nie no przestań. Adam może, a ja nie? Nienawidzę tego kolesia. - Może nie był to mój książę z bajki, ale te łzy, które myślałam, że są sztuczne były prawdziwe. Ruszyło mnie to trochę. Teraz na serio już nic do niego nie czuję.
- Dobra już spoko, chodź tu do mnie - przytulił mnie po raz kolejny. Czułam się świetnie w jego ramionach. To wszystko było takie prawdziwe iiiii... ...piękne.
- To może idziemy tańczyć? Znowu włączyli ten fajny kawałek - zaciągnęłam go do tańca i poszliśmy w tłum - W sumie nie jest tak źle jak myślałam
- No dokładnie - potwierdził chłopak
Następnie było już tylko lepiej. Impreza rozkręcała się jeszcze bardziej. Ludzi przybywało, nie wiem skąd, ale było ich coraz więcej i więcej. Impreza powoli dobiegała końca, chociaż wcale nie było tego po niej widać.

 Nagle zauważyłam Adama z Nadią. Wkurzyłam się, podeszłam do nich i uderzyłam go z 'liścia'. Zasługiwał na to. Nie wiem co we mnie wstąpiło.
- Ale o co ci chodzi, kochanie? Przecież my tylko tańczyliśmy, chyba nie masz nic przeciwko?
- Nie mów tak do mnie już nigdy więcej! Zrywam z tobą! I nie kłam, bo widziałam jak się całowaliście! - Wskazałam na nich palcem. Nie byłam zła na Nadię, ale na tego wariata. Najpierw mówi, że pięknie wyglądam, mówi do mnie 'kochanie', a teraz się całuję z inną. Nie wiem dlaczego tak to wszystko przeżywam, jeśli i tak mi na nim nie zależało. Jestem wściekła na samą siebie. Uciekłam stamtąd. Wybiegłam na zewnątrz, usiadłam na murku i zaczęłam płakać. ZNOWU! Mikołaj wybiegł za mną. ZNOWU!
- Nie płacz. Nie jest ciebie wart! - Otarł moje łzy. Tym razem płakałam naprawdę. Nie wiem jak, nie wiem dlaczego, ale wiem, że to było naprawdę.
- Dzięki. Umiesz mnie pocieszyć. - wtuliłam się w jego ramiona. - Sytuacja powtórzyła się dzisiaj już drugi raz.
- I dobrze. Lubię na ciebie patrzeć. Lubię twoje piękne oczy i twój uśmiech. Lubię cię przytulać i całować cię. Ale nie lubię jak płaczesz przez takiego łajdaka jak on.
- Wiesz, nie był takim łajdakiem. Zależy mi na nim jak na przyjacielu. Nie wiem co ja gadam. Raz mówię coś innego a później coś jeszcze innego. - w tym czasie zauważyła nas Paula
- Oo patrz Ludmi, gołąbeczki sobie siedzą i się obściskują. Hahaha - zaczęły się z nas śmiać jak głupie. - Musimy to rozgadać!
- Nie! Przestańcie! - wykrzyczałam
- Odpuść im - powiedział stanowczo Mikołaj - Nie ma się co przejmować. - Powiedział, spojrzał się w moje oczy i uśmiechnął się do mnie.
- Naprawdę tak sądzisz?
- Jasne, nawet jak to rozpowiedzą, to stanie się coś strasznego?
- No w sumie to nie. Ale Adam.. On się dowie i już nie będziemy przyjaciółmi.. A to mój przyjaciel, nie mogę go stracić.
- Rozumiem Cię. Ale może wszystko zrozumie, może będziemy mogli być razem, a on i Nadia będę ze sobą, może tak będzie lepiej.. Co ja gadam, nic nie mów, ty przecież nie masz najmniejszej ochoty ze mną być, a ja głupi daję sobie nadzieję - Przytulił mnie mocno i poszedł w stronę lokalu.
- Nie!!! Czekaj!!! - na to hasło odwrócił się
- Coś się stało?
- Tak! Nie odchodź! Potrzebuję kogoś! Nie dam rady sama... - zaczęłam płakać ze smutku, że wszyscy przyjaciele się ode mnie odwrócili, mój świat legł w gruzach. Mikołaj podszedł do mnie, przytulił mnie kolejny raz i powiedział:
- Nigdy cię nie opuszczę. Powiedz tylko słowo, a będę przy tobie, jeżeli tego właśnie chcesz.
- Tak, zostań tutaj ze mną. Albo nie, chcę już wrócić do domu.
- Odprowadzę Cię
- Dziękuję Ci. Robisz wszystko, by było mi lepiej. Jak Ci się mogę odwdzięczyć?
- Po prostu bądź szczęśliwa, wtedy i ja będę szczęśliwy. Zrozum to, jesteś dla mnie wszystkim, zrobię wszystko by cię obronić, zrobię to co ty.
- A gdybym wskoczyła w ogień?
- Nie zrobiłabyś tego, ale w takim wypadku, ja też bym wskoczył! Ala! Ja Cię kocham! Nie pozwolę, żeby Ci się coś stało! Nigdy!
- Chyba za dużo tych wykrzykników - uśmiechnęłam się.
- Może masz rację. A teraz już chodźmy - zgodziłam się.
Szliśmy ciemną ulicą. Było coś około trzeciej w nocy. Spojrzałam na telefon, a na nim pięć nieodebranych połączeń od... mamy. Zadzwoniłam do niej i powiedziałam, że już wracam do domu. Najwyraźniej jeszcze nie śpi, tylko cały czas czeka za mną. W końcu doszliśmy do mojego domu.
- To co, widzimy się jutro w studiu? - zapytał Mikołaj
- Pewnie, że tak. - Dałam mu całusa i poszłam do domu.


- No nareszcie jesteś! Gdzie ty byłaś córeczko? -zapytała z niepokojem mama
- No jak to gdzie na imprezie
- No, ale tak długo?
- Jak to długo, impreza się jeszcze nie skończyła, wyszłam razem z Mikołajem wcześniej. Mamo, muszę Ci coś powiedzieć.
- Ojej, czy coś się stało
- W sumie to tak. Adam całował się dziś z Nadią, bardzo mnie to zasmuciło, choć tak naprawdę nie chciałam już z nim być. No i zerwałam z nim.
- O skarbie, przykro mi. - mama przytuliła mnie.
- Usiadłam wtedy i zaczęłam płakać. A Mikołaj podszedł do mnie i mnie pocieszał, a później mnie pocałował. Mamo, nigdy się tak nie czułam, to było naprawdę piękne.
- Oj córciu, wiesz jesteś już pełnoletnia i to ty decydujesz o swoim życiu.
- Tak wiem mamo, ale ja nie wiem co robić. Jestem rozdarta.
- Alina, przecież Adama znasz dopiero od jakichś dwóch lat, a z Mikołajem robiłaś babki w piaskownicy. Czy nie znasz takiego powiedzenia: "Stara miłość nie rdzewieje" ?
- Oczywiście, że znam, ale sama mówisz, że od podstawówki nie przetrwasz do ślubu.
- No tak, bo taka prawda. Jednakże znam kilka związków, które przetrwały od podstawówki i są już po ślubie.
Rozmowa z mamą bardzo mi pomogła. Byłam bardzo zmęczona i szybko zasnęłam.
__________________________________________________________________
Ojj przepraszam, że rozdział dodany jest dopiero po pół roku, ale naprawdę nie miałam weny oraz czasu. Lenistwo mnie odciągało, ale w końcu jest! Połowę rozdziału już miałam dawno, jednak nigdy mi się nie chciało go dokończyć. Dzisiaj poszło mi to dość szybko, po prostu dostałam weny! Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się prędzej.