Wstałam o 8.00. Zajęcia rozpoczynają się o 10.00, a do szkoły mam bardzo blisko. Niestety. Zeszłam z piętra na dół i skierowałam się do kuchni. Zjadłam kanapki, wypiłam herbatę, a później poszłam znów do swojego pokoju po ciuchy. Otworzyłam swoją "garderobę" i coś wyszperałam ( + ocieplacze do ozdoby [te przed ostatnie] ). Poszłam więc do łazienki się ogarnąć i ubrać. No właśnie zapomniałam jeszcze powiedzieć, że chodzę do szkoły muzycznej. Wspominałam o tańcu, ale akurat nie o tym. Tak więc w tej szkole mamy zajęcia ze śpiewu i z tańca (taniec wychodzi mi znacznie lepiej). Ale wróćmy do "mojego" dnia. Jest bardzo ciepła wiosna, prawie tak jak lato, a to jest koniec kwietnia. Wzięłam jeszcze potrzebne rzeczy i wyszłam. Z mojego domu do szkoły jest tak z pięć - dziesięć minut drogi. Nareszcie, dotarłam.
- Ala! - zawołała Nadia - Nareszcie jesteś, słuchaj dzisiaj jest nasz wielki dzień, pamiętasz!? - "krzyczała" z uśmiechem na twarzy
- Ok Nadia. - to powiedziałam spokojnie - Wiem, wiem pamiętam, dziś nasz wielki występ w galerii - zaczęłam krzyczeć ze szczęścia. - Cześć chłopaki.
- Siemka, dziewczyny dzisiaj występ, co nie? - powiedział Adam i objął mnie ręką na barkach.
- Siemka - powiedział Miki
- A tobie co Miki? - spytałam - Denerwujesz się przed występem? Nie martw się, w ogóle się nie pomylisz
- Tak sądzisz? Dzięki
- Spoko, nie ma za co. Przecież jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele powinni sobie pomagać i się wspierać.
Poszliśmy na zajęcia ze śpiewu. Artur - nasz nauczyciel śpiewu, zadał nam pracę domową, którą będziemy prezentować za tydzień. Musimy zrobić piosenkę, do tego choreografię i kostiumy. Artur rozdzielił nas na grupy. My byliśmy wszyscy razem (Ja, Nadia, Adam i Miki). Zdecydowaliśmy, to znaczy oni zdecydowali, że ja będę na wokalu, Nadia zajmie się klawiszami, Miki gitarą, a Adam perkusją. Tak się złożyło, że jeden kawałek miałam "na zbyciu". A więc mieliśmy już słowa, brakowało myzyki, kostiumów i choreografii. Jednak postanowiliśmy, że przed dzisiejszym występem nie będziemy niczego szykować. Po tych zajęciach mieliśmy taniec - to co kochamy najbardziej. Następnie był już dom, tylko, że my nigdy po zajęciach nie chodzimy do domu, tylko do kawiarenki. Zamawiamy sobie shaka i gawędzimy. Dzisiaj za długo to nie trwało przez występ. Poszłam do domu. Przebrałam sie w to co należy i poszłam na telewizję. Po jej oglądnięciu, wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i wyszłam z domu. Kierowałam sie do galerii. Tam miał odbyć sie nasz występ. Przyszli wszyscy i było wszystko co było potrzebne. Zatańczyliśmy. Ludziom się spodobało. Zebraliśmy około trzystu złotych tylko po pierwszym tańcu. Po drugim trochę mniej bo coś około dwustu - to i tak razem około pięćset złotych. Ten dzień był fantastyczny. I tak jak mówiłam Mikołajowi w ogóle nie pomyliły siekroki, ale Adamowi, trochę mu się pomieszało. Po występie poszliśmy na pizzę. Wcinaliśmy, a potem poszliśmy do mnie na noc kinową. W moim domu mamy salę kinową, ale ja częściej korzystam z telewizora. Poszliśmy więć oglądać filmy i tak nam zleciał czas.
poniedziałek, 25 marca 2013
środa, 20 marca 2013
Prolog
Subskrybuj:
Posty (Atom)